czwartek, 9 czerwca 2016

European Police & Fire Games - Spain 2016

To już chyba tradycja, że po roku pojawiam się ponownie na tym blogu. Jako, że wyruszam do Hiszpanii na Mistrzostwa Europy Mundurowych będziecie mieli okazję zobaczyć od podszewki jak to wygląda od strony zawodnika z Polski.
Jest godzina 0.30 naszego czasu. Jestem na dworcu autobusowym we Wrocławiu skąd Polskim Busem dojadę do Berlina na lotnisko. Będę tam około 4 godziny więc wystarczająco by zdążyć na samolot do mediolanu. Czas się zdrzemnąć bo to będzie długa podróż...Miłej lektury.

sekc. Uściło
Fire Brigade Poland

... No i jesteśmy na lotnisku w Berlinie. Rok temu Tegel teraz Schonefeld. Jakby nie było moźna tańszych biletów zrobić z Wrocławia albo Poznania, a tak trzeba dobijać się do Niemiec. Jako, że miałem przygotowany ciemny makaron na śniadanie musiałem go skonsumować przed bramką bezpieczeństwa. Zapas węglowodanów i białka uzupełniony, więc można być spokojnym o organizm. Odlot z Niemiec mam planowo o 7.05 a w Mediolanie będę po 2 godzinach. Barwy biało-czerwone zwróciły uwagę ochrony i sprawdzali czy nie wiozę narkotyków w torbie po kontroli. Heh dobrze, że odżywek nie brałem bo bym jeszcze posiedział za aminokwasy i proteiny ;-) Widać, że wszyscy są nakręceni EURO we Francji. Nie wiedzą, że mundurowi mają swoje Euro :P

...Słoneczna Italia? Hihi tylko w piosenkach Disco Polo bo tu prawie jesień. Pochmurno i zimno, ale wkońcu to północna część Włoch. W samolocie głowa mi poleciała i spałem znowu orawie 2 godziny. To dobrze niech organizm się regeneruje ile chce bo w łóżku to ja będę dopiero za jakieś 32 godziny ;-) Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Z turbulencjami ale samolot wylądował szczęśliwie w Sevilli. Od razu czuć inny klimat a ciepło od razu uderza w pierwszym kroku za samolotem. Niby mogło się wydawać, że już u celu ale jednak jeszcze kawałek drogi przede mną. Jako, że dotarłem tutaj za późno by teraz przesiadać się w autobusy a centrum akredytacji i tak jest otwarte dopiero jutro. Do 5ej rano poczekam tutaj. Potem jazda do centrum jednym autobusem, przesiadka w inny i po 1.5h powinienem być w Huelvie. Tak tylko odnaleźć centrum akredytacji zawodników, kolejny autobus i mam nadzieję, że za 15h będę już się regenerował w hotelu. Pozdrowienia z ławeczki - niczym w Ranczo :P

Huelva czyli miejscowość w Andaluzji, gdzie Mistrzostwa Europy mają swoją główną siedzibę. Trzeba przyznać, że klimat jak i samo miejsce jest piękne. Zanim zacznę zachęcać Was do odwiedzenia tego rejonu w skrócie może jak dotarłem tutaj z lotniska. O godzinie 5.20 z lotniska wyjeżdzał pierwszy autobus do centrum sevilli, więc jako jedna z 3 osób dojechałem do centrum transportowego miasta, w którym jest ogromny zajazd autobusów. O godzinie 7.30 był pierwszy autobus, który wywiózł mnie do Huelvy. Jest ona oddalona 70km od Sevilli i autobus jechał do niej około godzinę. Gdy dotarłem już na miejsce automqtycznym celem było cenntrum akredytacji, w którym musiałem odebrać identifikator i resztę pakietu startowego. Powiem szczerze, żegdy już miałem wszystkie rzeczy potrzebne do startu marzyłem już tylko o prysznicu i wskoczeniu do łóżka. Problem był jeden. Jak dostać się z Huelvy do San Juan de Peurto w której nie tylko mam start ale także mam zarezerwowany hostel. W centrum akredytacji powiedzieli mi, że to jest bardzo blisko i że spokojnie tam dojadę heh. Tyle to wiedziałem, że mam do San Juan 13km ale jak tam się dostać. Pierwsza próba była autobusami firmy, która mnie przyqiozła w okienku. Niestety kobieta z którą rozmawiqłem w okienku twierdziła, że tam to tylko autobusami miejskimi (tak wnioskowałem po jej gestykulqcji, bo ona nie znała angielskiego, ja nie znam hiszpańskiego i pozostały migi). Wymyśliłem sobie, że podjadę autobusem miejskim jak najbliżej obrzeży miasta i już dojdę ten kawałek. Heh ten kawałek okazał sie na nawigacji 10km które miałem pokonać pieszo na nawigqcji. Ten plan także upadł, gdy wylądowałem z bagażami w jakiś krzakach pod słupami energetycznymi. Powrót do punktu wyjścia i szukanie innego rozwiązania w centrum. Uruchomiłem małżonkę w domu by sprawdIła w internecie na kompie czy faktycznie linie autobusowe nie zatrzymują się w San Juan Del Peuerto. W necie pokazało, że są takie połączenia. Okazało sie po kolejnyvh konsultqcjach, że można kupić taki bilet, ale tylko u kierowcy. W końcu po zakupie tego biletu i 15min podróży byłem w hostelu, szczęśliwy, że dotarłem na miejsce. Jeżeli jesteście ciekawi ile trwała ta droga. To od momentu gdy odpaliłem auto pod domem do momentu znalezienia się w hostelu w Hiszpanii upłynęlo 44 godziny. Heh niby podróż po Europie, niby jest ten sam kontynent, ale liczne przesiadki, różne rodzaje transportu sprawiły, że tyle to trwało. 
Mimo, że padnięty to po prysznicu i szybkim posiłku postanowiłem pojechać na uroczystość otwarcia. To moja trzecie międzynarodowe zawody a jeszcze nigdy nie uczestniczyłem na otwarciu. Postanowiłem się zmobilizować i wkońcu uczestniczyć w rozpoczęciu. Pomyślałem, że może uda spotkaç się z innymi zawodnikami z Polski, bo z różnych żródeł słychać, że może ich być tutaj koło 50. Po 20 minutach autobusem byłem na stadionie. Rozpoczęcie było zaplanowane na 20tą ale Hiszpsnie mają czas, więc spodziewany był poślizg. Udało sie spotkać innych Polaków i porozmawiać. Sama impreza otwarcia zrobiona z pompą na ładnym stadionie. Trybuny zapełnione, jedyna uwaga do czego mogliśmy sie czepić to, że prowadzący mówił po Hiszpańsku i tłumaczyli to tylko na język migowy ;) Występ artystyczny, pokaz spadochroniarski, muzyczka, prezentacja i uroczyste otwarcie. Powodzonka od i dla kolegów z Polski i szybko na autobus bo ostatni jest o 22ej i wolałem zdążyć. Po takiej podróży padłem po 30 minutach i spałem 11 godzin. 


Dzisiejszy dzień to wpełni odespanie podróży, posiłki, lekki rozruch i regeneracja. Zrobiłem rozpoznanie miejsca zawodów i ku mojemu zdziwieniu prawdopodobnie będziwmy startować na wolnym powietrzu. Będzie to coś nowego ale i zaraz utrudnienie bo temperatury są tutaj naprawdę wysokie i nie wiem jak to wpłynie na dyspozycję. Ważeniw mam o 9ej rano a start pomiedzy 10tą a 11 rano. Ciekawy jestem swojwj wagi bo od środy jej nie sprawdzałem. Muszę wstać o 6ej żeby rozkręcić organizm do pory startu. Kto może trzyma kciuki za życiówkę. Następny wpis już z relacją jak poszło. Pozdrawiam


Czasna relację z dnia zawodów. Krótko mówiąc spałem może z 4 godziny, ponieważ zasnąć nie mogłem bardzo długo. Wiadomo adrenalina i emocje i ze spaniem już jest krucho przed zawodami. Wstałem o 6 rano. Zimny prysznic, symboliczne musli na śniadanie i spokojne pakowanie się na zawody. Ważenie zawodników zacząć się miało o 9 rano. Spakowany i przebrany udałem się na plac, gdzie zawody miały sìę odbyć ale tam nie było jeszcze zawodników. Odesłano mnie w inne miejsce gdzie po jakimś czasie spotkałem mojego dobrego znajomego jeszcze z Irlnadii i Stanów, który wiedział gdzie ma się odbyć waga. Na wagę wniosłem tym razem 73,6kg czyli miałem jeszcze spory zapas.



Po ważeniu tradycyjne uzupełnianie węglowodanów czyli banany, czekolada, izotoniki w dużych ilościach poszły w ruch. Te zawody nauczyły mnie jednej rzeczy. Są dwa rodzaje Hiszpanów. Hiszpan północny i Hiszpan południowy. Północny przesiąs już trochę Europą wschodnią w ich przypadku i jest w miarę poukładany. Hiszpan południowy ma czas na wszystko, nie koniecznie regulamin jest najważniejszy i nie koniecznie sìę go przestrzega. Gdybyście zobaczyli moją i innych zawodników miny, gdy zamiast ergometrów concept2, które są jako jedyne stosowane na zawodach takiej rangi a organizatorzy przywożą ergometry life fitness, które owszem nadają się na siłownię ale raczej nie na takie zawody. 
Po wniesieniu protestów dyskusji i tłumaczeniu okazało się, że pomimo regulaminu, w którym były zapisane concepty startować będziemy na tych ergometrach gdyż organizatorzy nie mogli załatwić wiekszej ilości conceptów. Do wyboru wszyscy mieliśmy dwie opcje: albo zbojkotować zawody i nie wystartować albo startować na tym co jest ponieważ, nikt z zawodników nie trenował na tym sprzęcie więc szanse były wyrównane dla każdego. W moim wypadku bojkot odpadał napewno, gdyż ja na tych Mistrzostwa startuje tylko w tej konkurencji i nie mogłem sobie na coś takiego pozwolić. Jak porównać start na takiej maszynie do Concept2. To coś takiego jakbyś uczył się jeździć na rowerze typu ostre koło, jakaś kolarzówka a w zawodach przychodzi Ci startować na rowerku dziecięcym z małymi kołami. Niby ten sam ruch ale zupełnie coś innego. Przechodząc do samego startu. Maszyna ta miała zakres obciążeń od 1 do 15. Jako, że na conceptcie startuje na 4ce to tutaj ustawiłem na 7 i miałem nadzieję, że poziom obciążenia będzie zbliżony. Po starcie rozpędziłem tradycyjnie maszynę i jechałem swoim tempem. Widziałem, że jeden zawodnik mnie wyprzedza więc go puściłem i poprostu miałem z nim kontakt na około 50 do 70m. Wiosłowałem równo z nim i trzymałem tempo. Po kilometrze wydawało mi się, że cout osłabł i podjechałem do niego bliżej by jeszcze bardziwj go nakręcić by zwiększył tempo co musiało się odbić na ostatnich 500m. 500m przed końcem miałem cykliczność 33 tuchy na minutę i może jakieś 10m starty. Zwiększyłem swoje tempo najpierw o 2 ruchy na minutę oraz dołożyłem siły i doszedłem przeciwnika a 300m przed końcem byłem już przed nim no i został długi finisz. Cykliczność 35-37 i choć próbował siè trzymać nie był w stanie utrzymać tempa dojechać go ze mną. Slutek był taki że na samym końcu wyprzedziłem go o dobre 30m. Dodam tylko, że przeciwnik to policjant i były wioślarz, który zna się na taktyce wyścigu wioślarskiego. Wyścig bardzo dobry pod względem taktycznym. Kondycyjnie też czułem się świetnie. Pomimo początkowego wkurzenia na organizację po starcie ciśnienie zeszło i niech im będzie. Nowe doświadczenie, które sprawia, że trzeba radzić sobie z różnymi okolicznościami. 

Udało się zdobyć:
Mistrzostwo Europy Służb Mundurowych w Wioślarstwie Halowym wagi Lekkiej (OPEN)

Nieoficjalny Rekord Mistrzostw Europy w Wioślarstwie Halowym wagi Lekkiej
(Nieoficjalny ponieważ nie na ergometrze Concept2, który jest wymagany)

Drugi wynik czasowy bez podziału na kategorie wagowe i wiekowe.




Dzień po zawodach to dla mnie zawsze czas na zwiedzanie miejscowości, w której odbywa się rywalizacja. Niektórzy zawodnicy robią to już przed startem ja jednak nie darowałbym sobie gdyby podczas staru coś nie wyszło a ja dzień wcześniej spijałbym ciemne z pianką, gdzieś na słoneczku. Po starcie jak najbardzie trzeba czerpać z nowych miejsc, ale dla mnie liczy się przede wszystkim start na konkretnych zawodach. Wracając do wątku pozwiedzałem trochę okolice i jej miejscowe zabytki. Słońce daje do wiwatu a w cieniu jest ponad 35C. Nawadnianie organizmu to tutaj konieczność no i powoli zaczynam rozumieć konieczności wprowadzenia siesty. W pewnym momencie na mieście poza mną i kilku kierowców naprawdę nie było nikogo. Kilka pamiątek dla dzieci i czas powoli się pakować. Kolejne cenne doświadczenie, które pozostanie na całe życie. Colejny postawiony cel zrealizowany. Realizacja sportowa to coś wielkiego, ale największe jest to, że w domu czeka na mnie wspaniała żona i jeszcze cudowniejsze małe bomble, które z pewnością czekają na mój rychły powrót.


Ostatni dzień to pakowanie, zdanie pokoju i powolne udanie się na lotnisko. Chwała za to, że Luis mieszkał w tym samym hostelu i też miał damolot z Sewilli. Ułatwiło mi to znacznie powrót ponieważ ominęły mnie 3 autobusy z przesiadkami a w zamian miałem przyjemność pozwiedzać Sewille. Są ludzie, których widzi się raz w roku, rozmawia się jedynie przez neta a wspólne zainteresowania sprawia, jakbyśmy znali sìe lata. Luis ma fioła na punkcie wioseł i ergometru podobnie jak ja. Jego doświadczenie i uwagi mogą tylko pomóc mi w poprawieniu jeszcze wyników. Jest to facet, który na normalnych Mistrzostwach Świata nie służb mundurowych zdobył w ubiegłym roku brązowy medal. Pozwiedzaliśmy, obiadek i trochę śmiechu. 
O 15.30 trzeba było zdać auto na lotnisku więc udaliśmy się w jego stronę. Na miejscu oboje mieliśmy 5 godzin do samolotu wiec kawka i małe z pianką na drogę jest wskazane. Dalsze wymiany doświadczeń sportowych i to oczekiwanie. Luis do Bilbao ma godzinkę i jest w domu. Moja droga jest znacznie dłuższa. Lot z Sewilli do Mediolanu trwał 2,5 godziny. Tu na miejscu już chyba tradycyjnie deszcz i burza. Wylądowaliśmy przed 23. Teraz najgorsza część powrotu czyli prawie 10h postuj i czekanie na samolot do Berlina. Zasnąć nie było jak i gdzie. Ludzie normalnie zdesperowani kładli się w ciuchach na podłodze. Doczekałem rana i samolotu do Berlina. O 9 rano jest odlot, ale ta droga jeszcze troche potrwa. 
Wylot odbył się sprawnie jak i sam lot do Berlina. Na miejscu ulewa i już wtedy poczułem się jakbym był bardzo blisko domu. Dwie godzinki czekania na Polskiego Busa i już droga do Wrocławia. Niecałe 4 godzinki i byłem w stolicy Dolnego Śląska. Tutaj wsiadamy w auto i po 2 godzinach byłem w naszej poczciwej Górze. Na miejscu czekała cała moja drużyna, bez której nic bym nie osiągnął. 



Jak mieliście okazję przeczytać Polscy zawodnicy muszą wykazać się nie tylko wysoką sprawnością na zawodach, ale i być przygotowanymi na różne ewentualności związane z dotarciem i przebiegiem samych zawodów. Może kiedyś to się zmieni, ale ja jako zawodnik już raczej tego nie doczekam. Pozdrawiam wszystkich, którzy śledzili ten tygodniowy trip po Mistrzostwo Europy Służb Mundurowych.


Podsumowanie - Oficjalna notka z zawodów

W dniach 10-19.06.2016 roku odbyły się Mistrzostwa Europy Służb Mundurowych. Zawody były rozgrywane w kilku miejscowościach Hiszpańskiej Andaluzji, których centrum było miasto Huelva. Polskie służby mundurowe były reprezentowane przez grupę około 60 funkcjonariuszy, którzy reprezentowali Polskę między innymi w:  pływaniu, lekkiej atletyce, tenisie stołowym, wyciskaniu sztangi, siłowaniu na rękę, wioślarstwie halowym i wielu innych dyscyplinach. Najliczniejszą grupą mundurowych byli strażacy PSP. Jednym ze startujących strażaków był sekc. Michał Andrzej Uściło, z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Górze, który startował w rywalizacji wioślarzy halowych. W tej rywalizacji pokonał rywali i wygrał złoty medal, zdobywając tytuł Mistrza Europy Służb Mundurowych w Wioślarstwie Halowym kat. Lekkiej. Tegoroczny start pozwolił dołożyć tytuł mistrza na starym kontynencie po ubiegłorocznym zdobyciu Mistrzostwa Świata z USA. Wspomnijmy, że Michał jest zawodnikiem klubu wioślarskiego AZS Wratislavia Wrocław trenowanym przez trenera Wojciecha Szymerowskiego. 
Polscy mundurowi wrócili z Mistrzostw Europy z 18 medalami i zajęli bardzo dobre 6 miejsce w klasyfikacji medalowej.
Współsponsorami wyjazdu Michała na EPFG Huelva 2016 było:
 OSI POLAND FOODWORKS Chróścina oraz partnerzy i przyjaciele Stowarzyszenia 
Chwytaj Sportowe Marzenia. 

Dziękujemy serdecznie za wsparcie